-91, 91,91
Nagle podchodzi do niego turysta i pyta:
– Co liczysz, baco?
A baco go do tej przepaści zrzuca i mówi:
-92, 92, 92
-
-
-
Mężczyzna wyjechał w delegację i mówi koledze:
– Pilnuj mojej żony, a jak mnie zdradzi, to wyrwij jedną sztachetkę z płotu.
Po pewnym czasie wraca do domu, a widząc, że jedna sztachetka jest wyrwana, myśli:
– ”Ten jeden raz to jej wybaczę”.
Wchodzi do domu, a żona krzyczy:
– Dobrze, że już wróciłeś, bo co ja tu przeżyłam! Trzy razy nam cały płot sztachetka po sztachetce jakieś łobuzy rozebrały! -
Podczas meczu hokejowego:
Trener w pewnym momencie wzywa do siebie siedmioletniego chłopca i mówi:
– Czy rozumiesz co to jest współpraca i czym jest zespół?
Chłopiec skinął twierdząco głową.
– A czy rozumiesz, że nie liczy się to czy wygramy, czy przegramy tylko to jak gramy w zespole?
– Tak trenerze. – odpowiada chłopiec.
– Jestem pewien, że wiesz, że jeśli rzut karny jest zarządzany to nie powinniśmy przeklinać, dyskutować z sędzią, atakować go i nazywać półgłówkiem…
– Tak, wiem trenerze. – potakuje chłopiec.
– A gdy wzywam Cię poza lód po to by innych chłopiec mógł dostać szansę gry to nie powinno się dzwonić do trenera i krzyczeć ”Ty głupi dupku”, wiesz prawda?
Chłopiec przytaknął. Na to trener powiedział:
– Dobrze. Więc teraz idź wyjaśnić to wszystko swojej matce. -
Przychodzi gość do pośredniaka i pyta:
– Jest jakaś praca dla mnie?
Babka w okienku uśmiecha się słodko:
– Tak, jest. Prezes Orlenu, trzysta tysięcy miesięcznie, służbowe Porsche i dom w Konstancinie.
– Pani żartuje! – mówi facet.
– Tak, ale to pan zaczął. -
-
-
Facet kręci się nocą koło ulicznej lampy. Podchodzi do niego mężczyzna i pyta:
– Co robisz?
– Szukam klucza.
– Zgubiłeś go?
– Tak.
– Tutaj go zgubiłeś?
– Nie.
– To czemu tu go szukasz?
– Bo tu jest jaśniej. -
Helena mówi do męża:
– Marian, to ja zrobię śniadanie może.
– Nie rób Helena, po tej Viagrze wcale głodny nie jestem.
Po jakimś czasie…
– Marian, to ja się już za obiad wezmę…
– Wiesz co Helena, po tej Viagrze to ja w ogóle łaknienia nie mam.
Po jakimś czasie…
– Marianku, ale kolacyjkę to już zjemy, co?
– Mówię ci Helena, że od tej Viagry to wcale o jedzeniu nie myślę!
– To może zejdź ze mnie na chwilkę, bo ja z głodu zdechnę. -
-
-
Dwaj przyjaciele spotykają się po weekendzie …
– Siemka, Marek.
– Tak, tak, siemka.
– Czy coś Cię trapi?
– Owszem, mam pewien problem.
– Jaki?
– Trudno to wytłumaczyć, cieszę się i jestem załamany zarazem. Mam mieszane uczucia.
– A co się stało?
– Moja teściowa wpadła do morza moim samochodem. -
Matematyk zorganizował loterię i zapowiedział, że wygrana będzie nieskończona.
Kiedy sprzedał wszystkie kupony i zwycięzca zjawił się po odbiór nagrody, matematyk wyjaśnił sposób jej wypłaty:
– Jeden dolar teraz, pół dolara w następnym tygodniu, ćwierć dolara za dwa tygodnie. -
-
Chłopak odprowadza dziewczynę późnym wieczorem do domu.
Przed bramą po ostatnim buziaczku, nagle mówi do niej:
– Słuchaj, chodzimy ze sobą już cztery miesiące. Chodź na pół godzinki do mnie. Mam wolna chatę…
– Nie mogę… – odpowiada panna.
– Chodź proszę, proszę, proszę…
– No dobrze, ale muszę na trzy minutki wpaść do domu i powiedzieć rodzicom, że wrócę później.
– Dobrze, tylko się pośpiesz! – zgadza się radośnie chłopak.
Dziewczyna wbiega do klatki, po trzech minutach wraca, całuje chłopaka i mówi:
– No to chodźmy…
W tym momencie otwiera się z trzaskiem okno jej mieszkania, wychyla się ojciec i wrzeszczy:
– Zośka, do jasnej cholery! Nasrać to nasrałaś, a wodę to kto spuści?!