– Słyszałaś, że wynaleziono kosmetyk, który niezawodnie upiększa wszystkie kobiety?
– Wiem, też go używam.
– Od razu wiedziałem, że to oszustwo…
-
-
Kowalski jak zwykle przyszedł spóźniony do pracy i zbiera standardowy ochrzan od szefa:
– Był pan w wojsku, Kowalski?
– Byłem.
– I co tam panu mówił sierżant jak się pan spóźniał?!
– Nic szczególnego… „Dzień dobry, panie majorze” -
-
-
Twoje wypracowanie jest całkiem niezłe – mówi nauczycielka do małego Jasia
– ale jest identyczne jak wypracowanie twojego kolegi z ławki.
Wiesz co to znaczy?
– Że jego wypracowanie też jest całkiem niezłe. -
Konduktor do pijaka:
-Bilet proszę!
-Nieee maammm!
– To płaci pan mandat!
– Nie mammm pieeeniędzy!
-A na wódkę Pan miał?
-Koooleeega mnie ugooościł!
-A na podróż to już nie dał?- z sarkazmem pyta konduktor
Na to pijak wyciągając flaszkę zza pazuchy:
– Jak to nie dał???!! -
Było sobie dwóch kumpli – drwali: Wiesław i Patryk.
Poszli pewnego razu do roboty i Wiesiek odrąbał sobie rękę. Patryk wrzucił rękę do torebki foliowej, Wiesława do samochodu i szybko zawiózł do szpitala.
– Ręka … – mruczy chirurg. – Będzie ciężko. Za cztery godziny proszę przyjechać po kolegę.
Po tym czasie Patryk przyjeżdża do szpitala.
– Gdzie Wiesiek?
– W ping – ponga gra.
Rzeczywiście, drwal grał przyszytą ręką aż miło. Po tygodniu Wiesławowi przydarzył się podobny wypadek, odrąbał sobie nogę. Patryk analogicznie, noga, torebka, Wiesiek, samochód, szpital.
– Noga, ciężka sprawa. – mówi chirurg. – Proszę przyjść za sześć godzin.
Po tym czasie Patryk przyjeżdża do szpitala, a tam na trawniku Wiesio przyszytą nogą w piłkę gra, aż szyby lecą. Po tygodniu Wisława dopadł pech jeszcze większy. Odrąbał sobie głowę. Patryk – standard: głowa, torebka, korpus Wiesława, auto, szpital.
– Uuu … Ciężka operacja z tą głową, ale za dziesięć godzin powinno być OK. – mówi chirurg.
Po tym czasie do szpitala zajeżdża Patryk.
– Gdzie Wiesław?
– Nie żyje.
– Jak to?! Przecież miało być OK. Operacja wprawdzie ciężka …
– Bo była ciężka! Ale żeś pan, kuźwa, Wieśka w torebce udusił! -
-
Na randce. Ona się spóźnia. Wreszcie jest:
– Kochanie, dużo się spóźniłam?
– Ach, drobiazg. Data się jeszcze zgadza. -
Dwóch turystów dopędza idącego drogą górala:
– Gazdo! Daleko do Poronina?
– A będzie ze dwa kilometry.
Dalej idą razem, umilając sobie czas pogawędką. Mija pół godziny:
– Gazdo, ile jeszcze do tego Poronina?
– Teroz to jakie pięć kilometrów.
– Zaraz! Przecież to niemożliwe! Przedtem było dwa, szliśmy ponad pół godziny i teraz jest pięć?
– Ano, musi tak być, panocku, bo jo idem z Poronina w Bukowinę! -
Wraca blondynka do swojego mieszkania i słyszy odgłosy z sypialni.
Odgłosy są jednoznaczne… Ale dla potwierdzenia otwiera drzwi i widzi swojego męża z obcą kobietą… Wybiega z sypialni, otwiera schowek, wyjmuje pistolet, przeładowuje, przykłada sobie do skroni… i w tym momencie mąż krzyczy:
– Kochanie, nie rób tego, ja ci wszystko wytłumaczę!
Blondynka patrząc na niego groźnie, krzyczy:
– Zamknij się! Ty będziesz następny! -
-
-
Wpada żona do domu i widzi wszystkie okna i drzwi pootwierane.
– Czyś ty zwariował chcesz dzieci poprzeziębiać?
– Kisiel dla nich gotuję.
– Ale po co otwierałeś wszystkie drzwi i okna?
– Bo w instrukcji jest napisane: ”Gotować w przeciągu 10 minut”. -