Dotarliśmy pod ścianę. Nasz instruktor, jako że byliśmy przygotowani na wyprawę pod każdym względem, zaproponował, żebyśmy sobie strzelili po jednym ”żeby nam się ściana trochę, położyła – będzie się lepiej wchodzić”. Towarzystwo nie namyślało się długo i zaczęli ”kłaść ściany” dosyć intensywnie, z czasem flaszki zaczęły topnieć jedna po drugiej. I skończyło się na kompletnym upoju. Gdy grupa ocknęła się równo ze świtem zauważyli, że brakuje wśród nich prowodyra libacji – Instruktora. I tutaj następuje wersja GOPR – owców:
– Zapieprzamy gazikiem, wyjeżdżamy zza zakrętu, a tu jakiś facet na środku drogi idzie na czworaka, wbija haki w asfalt i asekuruje się liną.
-
-
Punkt graniczny wysoko w górach, środek srogiej zimy.
Do granicy podjeżdża turysta.
– Coś do oclenia? – pyta zmarznięty strażnik.
– Nie.
– Alkoholu nie ma?
– Nie ma.
– A to szkoda… -
-
Przychodzi zajączek do sklepu mięsnego i pyta:
– Czy ma pan kurze nóżki?
– Mam.
– Czy ma pan skrzydełka?
– Także mam.
– A ma pan świński ryj?
– Tak.
– No to musi pan naprawdę dziwnie wyglądać. -
Przychodzi kobieta do apteki:
– Macie jakiś naprawdę skuteczny środek na odchudzanie?
– Tak. Plastry.
– A gdzie się je przykleja?
– Na usta. -
Dwie muchy grają w piłkę nożną w filiżance.
Po jakimś czasie jedna mówi do drugiej:
– Staraj się, bo za tydzień gramy w pucharze. -
-
-
-
Są święta Bożego Narodzenia.
Nagle Jasiu przychodzi do mamy i mówi:
-Mamo, choinka się pali.
-Synku, nie mówi się „pali” tylko „świeci”.
Po chwili Jasiu znów przychodzi:
-Mamo, a teraz firanka się świeci. -
-
W sklepie tekstylnym jedna z klientek grymasi:
– Chciałabym kupić materiał na sukienkę, w kolorze kawy z mlekiem!
Na to pada pytanie ekspedientki, blondynki:
– Z cukrem, czy bez? -
Kowalski zachęca żonę:
– Poszłabyś do fryzjera i pomalowałabyś sobie włosy na rudo.
– Na rudo? A po co?
– Słyszałem, że rude kobiety mają większy temperament. -
Na egzaminie znudzony profesor mówi do niezbyt dobrze przygotowanego studenta:
– Zadam tylko jedno pytanie wyciągające. Jak pan odpowie to pan zdał, jeśli nie – to dwója. Ile liści jest na tym drzewie za oknem?
– 3487 – odpowiada bez zająknięcia student.
– Jak pan to policzył? – pyta zdumiony profesor.
– A to już, panie profesorze, jest drugie pytanie. -