Patrzą, a tu leci inny łoś. Zatrzymał się pod drzewem i pyta:
– Łosiu, Koniu, a jak ja dotrę do Afryki?
– Ano, polecisz tydzień prosto, a potem w lewo. – informuje go łoś.
Ten podziękował koledze i poleciał. Za chwilę leci następny i pyta:
– Łosiu, Koniu, którędy do Afryki?
Łoś na to:
– Polecisz tędy tydzień prosto, a potem w lewo.
Ten podziękował i popędził dalej… i tak przeleciało jeszcze ze dwie setki łosi, aż tu kolejny na to samo pytanie otrzymuje od Łosia wskazówkę:
– Ano miły, leć no dwa tygodnie prosto, a potem w prawo.
Ten podziękował i zniknął. Na co koń nie wytrzymał i pyta łosia:
– Ty, a dlaczego tego posłałeś inną drogą?
– A na cholerę tyle łosi w Afryce?
-
-
-
Tato, skąd masz ten siniak pod okiem?
– Ty zaraz będziesz miał dwa siniaki, jeśli jeszcze raz twoje przyjaciółeczki zostawią swoje majtki w moim samochodzie!
-
Kochanie, jak wrócisz z pracy będę leżała nago w łóżku.
– Dzieci zostają dziś u dziadków?
– Tak
– Świetnie. Położę się w ich pokoju. -
-
Przyjechała nadzwyczajna komisja do domu wariatów.
Pacjentów ustawiono w dwa szeregi.
– Ach, bardzo dobrze w sowieckiej krainie żyć. – zaśpiewał pierwszy szereg.
– A dlaczego drugi nie śpiewa? – zdziwił się przewodniczący komisji.
– To są rekonwalescenci! -
Szef krzyczy na pracownika:
– Spać to pan może u siebie w domu, a nie w firmie!
– Dzięki szefie, już się zbieram. -
-
-
Anglik, Amerykanin i Rosjanin zakładają się, kto opowie największą bzdurę.
– Dżentelmen z Londynu … – rozpoczyna Anglik – Przepłyną Atlantyk w zwykłej wannie.
– Dżentelmen z Bostonu … – przebija Amerykanin – Skoczył z otwartym parasolem z dachu wieżowca i cały czas paląc cygaro wylądował bezpiecznie na ziemi.
Zabiera głos Rosjanin:
– Dżentelmen z Moskwy …
– Wygrałeś.- mówi Anglik.
– Wygrał. – zgadza się Amerykanin. -
Właściciel przydrożnej gospody mówi do żony:
– Porcja zająca dla tego starszego pana!
– Może lepiej zaproponować mu cos innego?
– Dlaczego?
– Słyszałam jak mówił do faceta, który siedzi za nim przy stoliku, że jest myśliwym. Jeszcze pozna, że nasz zając to kot! -
Komendant pyta się policjanta:
– Co jest na samym szczycie tej choinki?
– Czubek, panie komendancie! – odpowiada policjant.
– A co będzie jak ja tam wejdę? – pyta ponownie. Policjant myśli, myśli i mówi:
– To będą dwa czubki. -
-
Sąsiedzi nas nienawidzą?
– Czemu?
– Pamiętasz jak robiliśmy ognisko w moim ogródku?
– Tak, było bardzo sympatycznie.
– Pamiętasz gdy nagle zobaczyliśmy straż pożarną i ogień w domu po drugiej stronie ulicy? Pobiegliśmy zobaczyć co się stało, przed domem stali zapłakani właściciele?
– Pamiętam.
– No właśnie. Trzymaliśmy jeszcze w rękach kijki z kiełbaskami? -
Szef na spotkaniu sylwestrowym do kolektywu zakładowego:
– Kryzys, moi drodzy, wszędzie plajty, bankructwa i komornictwo zębate się panoszy. A u nas, moi drodzy, pensje w mijającym roku były wyższe aż o 50%! Tak, tak – 50%!
– W stosunku do którego roku panie dyrektorze?
– W stosunku do nadchodzącego, kochani!