-To Chuck gonił za tyranozaurem i za jeepem.
-
-
-
Egzamin z zoologii.
Profesor wskazując na klatkę, która jest przykryta tak, że widać tylko nogi ptaka i pyta studenta:
– Co to za ptak?
– Nie wiem – mówi student.
– Jak się pan nazywa? – pyta profesor sięgając po notes.
Student podciąga nogawki.
– Niech pan profesor sam zgadnie. -
Idzie myśliwy przez dżunglę na polowanie.
Spotyka go lew i pyta:
– Co, wybraliśmy się na polowanko?
– Jak Boga kocham, na ryby! -
Rozmawiają dwa ślimaki:
– Jechałeś kiedyś autostopem?
– Nie, nigdy. Jak to się robi?
– Nie wiesz co to autostop? Idziesz na wylotówkę z miasta, czekasz i za chwilę Cię ktoś zabiera. Proste.
– I zawsze się udaje?
– Zależy od bieżnika… -
-
Co zrobić gdy blondynka rzuci w Ciebie granatem?
-Wciąć do ręki, wyjąć zawleczkę i rzucić z powrotem
-
Babcia z dziadkiem przyłapali wnuka na oglądaniu filmu dla dorosłych
Po obejrzeniu sceny do końca dziadek zamaszyście uderzył babcię w głowę:
– A to za co…?!
– Za co?! Całe życie mi wmawiałaś, że się tak nie da, bo się udusisz. -
Przyjeżdża telewizja w góry, bo istnieje ponoć baca, który widział żywego Stalina.
No i pytają się bacy, jak wyglądał Stalin. Na to baca:
– Ano był taki strasnie bzydki i miał takie wielkie rogi i wysedł z lasu.
– Baco, a może to był jeleń?
– A może. -
-
Zatrzymuje policjant gościa, który przejechał na czerwonym.
– Mandat pięćset i sześć punktów! – mówi policjant.
– Ależ panie policjancie, proszę o wyrozumiałość, jestem daltonistą.
Policjant myśli chwilę, po czym mówi:
– No dobra, ale to ostatni raz! Trzeba uważać!
Po pracy policjant rozmawia z kolegami i mówi o przypadku ale dodaje:
– Ten daltonista tak ładnie, perfekcyjnie mówił po Polsku! -
-
Dres ze swoją nową laską przychodzi do knajpy ze stiptizem.
Po pewnym czasie dziewczyna pyta kusząco:
– Masz erekcję?
– Nie, Nokię! – odpowiada dres. -
-
Czterech emerytów pojechało na wakacje do Gdyni.
Spacerują po mieście, nagle patrzą: knajpa i napis: „Wszystkie drinki po 10 groszy”. Zszokowani tą informacją, wchodzą do środka. Knajpka milutka, czyściutko, dużo miejsca, sporo ludzi. Od progu słyszą głos sympatycznego barmana:
– Witam panowie! Proszę, tutaj jest miejsce. Cóż wam nalać?
– Prosimy cztery kieliszki martini.
– Już podaję… Proszę, 40 groszy.
Panowie spojrzeli po sobie, zapłacili, wypili, zamówili kolejną kolejkę.
Znowu zapłacili 40 groszy. Zamówili jeszcze po jednym martini i znów 40 groszy. W końcu jeden nie wytrzymał i pyta barmana:
– Niech pan nam wytłumaczy, czemu tu jest tak tanio?
– Wie pan… Sprawa wygląda tak. Przez lata byłem marynarzem, ale zawsze marzyłem aby mieć swoją knajpkę. Gdy wygrałem na loterii 25 milionów dolarów, wróciłem do Polski, kupiłem lokal i ponieważ lubię ludzi, postanowiłem sprzedawać tu tanie drinki. Mając tyle pieniędzy nie muszę zarabiać. Robię to co lubię, poznając przy okazji wiele ciekawych osób.
Jeden z emerytów jest zachwycony:
– Co za wspaniała historia! A proszę mi powiedzieć, czemu tamci trzej w kącie siedzą tu od 40 minut, ale nic nie zamawiają?
– Aaa, ci. Przyjechali z Poznania i teraz czekają, bo od 18-ej wszystko będzie o 50 procent taniej.