– Nie mam pojęcia.
– Rosół, z kur wielu.
– Dobre! Dobre! Musze opowiedzieć szefowi.
Facet idzie do pracy, spotyka szefa i mówi:
– Szefie, jak się nazywa zupa z wielu kur?
– Nie wiem.
– Rosół, Ty ch*ju.
-
-
Właściciel przydrożnej gospody mówi do żony:
– Porcja zająca dla tego starszego pana!
– Może lepiej zaproponować mu cos innego?
– Dlaczego?
– Słyszałam jak mówił do faceta, który siedzi za nim przy stoliku, że jest myśliwym. Jeszcze pozna, że nasz zając to kot! -
-
Przechwala się trzech myśliwych.
Pierwszy z nich:
– Ja to byłem w Afryce i polowałem na lwy!
Drugi:
– A ja to byłem na Alasce i polowałem na łosie!
Na to ostatni:
– Hmm panowie, a ja byłem w Norwegii …
– A fiordy Ty widziałeś?
– Fiordy!? Panowie, fiordy to mi z ręki jadły. -
Kolega pyta się kolegi:
– Dlaczego masz takie powodzenie u kobiet?
– Bo jestem mądry.
– A dlaczego się nie ożeniłeś?
– No… bo jestem mądry. -
Do Kaczyńskiego przychodzi szef jego sztabu wyborczego:
– Panie Premierze, mam dwie informacje: dobrą i złą, od której zacząć?
– Od złej!
– Kopacz otrzymała dziewięćdziesiąt dziewięć procent głosów poparcia!
– Ku*wa mać! To jaka może być dobra?
– Pan wygrał wybory! Gratulacje! -
-
-
Na targu klientka targuje się z przekupką:
– Co mi tu pani wciska? To nie są kurze jaja, tylko jakieś indycze albo co!
– Ależ złociusieńka, to na pewno są kurze jaja!
W końcu jako eksperta wezwały koguta. Kogut rzucił na jaja fachowym okiem i mówi:
– To są kurze jaja. Ale indyk to ma wpie*dol… -
Przyszła kura do wielkiego bossa mafii
Dona Corleone i mówi:
– Chcę do mafii.
A Don jej na to:
– Nie ma żadnej mafii.
To poszła kura do doradcy Dona, Consiliera Pietro i mówi:
– Chce do mafii.
A ten jej na to:
– Nie ma żadnej mafii.
Wtedy poszła kura do kapitana mafii, Długiego Joego i mówi:
– Chcę do mafii.
A Długi Joe na to:
– Nie ma żadnej mafii.
Wkurzyła sie kura i wróciła do kurnika. Otoczyły ją koleżanki i pytają:
– Jak tam było? Wstąpiłaś do mafii? Wzięli cię?
Na wszystkie pytania kura odpowiadała:
– Nie ma żadnej mafii.
I wtedy kury zrozumiały.
I zaczęły się jej bać… -
-
Przychodzi baba na badania, laborantka pobiera krew i mówi:
– A teraz poproszę o pojemnik z moczem.
Baba stawia butelkę na stoliku.
– Ależ to nie mocz tylko koniak!
– O rany, to co ja dałam lekarzowi?! -
Spotyka się dwóch facetów, jeden mówi:
– Kurcze, powiedz mi co mam zrobić, mam problem z teściową, wchrzania się do każdej dyskusji, kłócimy się, nie mogę dojść z nią do ładu.
– Spoko, kup jej samochód, teraz jest dużo samochodów, wypadki, zabije się gdzieś.
– Ok.
Spotykają się po dwóch tygodniach:
– Chryste, aleś mi doradził.
– Co się stało?
– Posłuchaj, nie dość, ze strąciłem kasę na samochód, ona żyje i prowadzi jak szatan to jeszcze ma 3 kierowców na sumieniu.
– A jaki jej samochód kupiłeś?
– No, syrenkę.
– Boś głupi, trzeba było jaguara, to by już nie żyła.
– Ok. Teraz kupię jaguara.
Spotykają się po dwóch tygodniach:
– Rany Julek, jaki jestem szczęśliwy!
– Co, nie żyje? A nie mówiłem?
– Ufff, wreszcie nie żyje, a najbardziej mi się podobało, jak jej głowę odgryzał. -
Wyciągnąłem interes ze spodni i zapytałem dziewczyny:
– Podoba ci się mój nowy kolczyk?
Po kilku sekundach oględzin zapytała:
– Gdzie ten kolczyk?
– W uchu. -