– Panie doktorze, on mi ciągle stoi!
– Pokaż pan…
Aaa… no i wszystko jasne: masz pan tak małego, że nie da rady wisieć.
-
-
-
Pewien mężczyzna przychodzi na komisariat policji.
– Przyszedłem w sprawie pracy.
– Ale my nie potrzebujemy nikogo.
– Przecież przed wejściem jest ogłoszenie: ”Poszukiwany wielokrotny włamywacz”. -
Dzieci piszą wypracowanie na temat:
Jak wyobrażam sobie bycie informatykiem? Nie pisze tylko Jaś.
– Dlaczego nie piszesz? – pyta polonistka.
– Czekam, aż mi się otworzy edytor tekstu. -
Kobieta w sklepie spożywczym podchodzi do kasy:
wykłada z koszyka: małą wytłoczkę jajek, sok pomarańczowy, główkę kapusty, słoik kawy i wędlinę. Rozpakowuje tak te rzeczy, kiedy z ciekawością zaczyna jej się przyglądać pijak. Patrzy tak i mówi:
– Pani to musi nie mieć faceta.
Kobieta trochę zszokowana taką uwagą od nieznajomego, ale jednocześnie zaintrygowana intuicją czy dedukcją. Popatrzyła na wszystkie rzeczy które kupiła, ale żadna z nich nie wydawała jej się zbyt wyjątkowa czy sugerująca stan cywilny. Zaciekawiona powiedziała więc:
– Wie pan co, ma pan rację, ale skąd do cholery pan wiedział?
– A, bo brzydka pani jak noc. -
-
Wchodzi facet do warzywniaka i mówi:
– Poproszę kilogram robaczywych jabłek.
– A po co panu robaczywe?
– Idę jutro na ryby i nie chce mi się kopać w ogródku. -
Kobieta chwali się sąsiadce:
– Doprowadziłam do tego, że mój mąż pali tylko po dobrym obiedzie.
– To pięknie! Kilka papierosów rocznie nikomu nie zaszkodzą… -
Dziadku – pyta Jasiu – kto to jest człowiek dobrze wychowany?
– Wiesz… To ktoś, kto jak potknie się po ciemku o kota, nadal nazywa go kotem!
-
-
Przychodzi zięć do apteki i pyta:
– Czy jest może trucizna na teściową?
Pani magister na to:
A ma pan receptę?
Zięć odpowiada:
– A samo zdjęcie nie wystarczy? -
Babcia mówi do Jasia:
– Jasiu, jak nazywa się wasz kotek?
– Koteczek!
– Ale chodzi mi o to jak on się wabi?
– Koteczek!.
– Ale powiedz jak na niego wołasz?
– Koteczek!
– No dobrze… To powiedz chociaż jak tatuś na niego woła.
– Durny śmierdziel. -
Mąż do żony w mieszkaniu w wieżowcu:
– Wiesz, chodzą plotki, że listonosz miał romans ze wszystkimi kobietami z tego bloku z wyjątkiem jednej.
– Założę się, że to ta przykra pani Selfridge z piątego piętra. -
-
Na wsi zabitej dechami do sklepu wchodzi gość w garniturze i z nienaganną manierą pyta:
– Czy dostanę u pana serek Valbon?
Ekspedient za ladą patrzy na niego jak na kosmitę i odpowiada jak na chłopa przystało:
– Nie ma.
– Dziękuję, do widzenia.
– Panie poczekaj pan. Nie mamy sera Valbon, ale mamy żółty ser i biały ser.
– Nie dziękuję. Chciałem ser Valbon. Do widzenia.
– Panie poczekaj pan. A co to jest ten ser Valbon?
– Serek Valbon to jest taki mięciutki serek pokryty cieniutką warstwą jadalnej pleśni…
– A to nie mamy takiego sera…
– Nic nie szkodzi… Do widzenia panu.
– Panie. Poczekaj pan. Sera Valbon to my nie mamy, ale są za to pomidory Valbon i szynka Valbon…