– Bo jak pociąg ma trzy wagony, to pierwszy staje już za Wąchockiem, ostatni przed, i tylko środkowy
trafia.
-
-
-
Nad przepaścią stoi diabeł w towarzystwie Anglika, Francuza, Niemca i Polaka.
Diabeł mówi do Anglika:
– Skocz.
– Nie skoczę!
– No skocz, dżentelmen by skoczył.
I Anglik skoczył. Diabeł zwraca się do Niemca:
– Skocz.
– Nie skoczę!
– No skocz, dżentelmen by skoczył.
– Nie skoczę!
– To rozkaz!
I Niemiec skoczył. Diabeł zwraca się do Francuza:
– Skocz.
– Nie skoczę!
– No skocz, dżentelmen by skoczył.
– Nie skoczę!
– To rozkaz!
– I tak nie skoczę!
– Ale wiesz, teraz taka moda.
I Francuz skoczył. Diabeł zwraca się do Polaka:
– Skocz.
– Nie skoczę!
– No skocz, dżentelmen by skoczył.
– Nie ma mowy!
– To rozkaz!
– Nie!
– Wiesz, teraz taka moda.
– Nie skoczę i tak!
– Słuchaj… kim ty właściwie jesteś?
– Polakiem.
– Aaa, Polakiem! To wiadomo, że ty nie skoczysz.
– JA NIE SKOCZĘ???!!! -
Listonosz przechodzi na emeryturę.
Wszyscy z okolicznych domów postanowili, że będzie on po raz ostatni
chodził od domu do domu i tym razem tylko odbierał prezenty za swoją
wieloletnią pracę.
Puka do pierwszych drzwi…dostaje wspaniałe wyposażenie
wędkarskie…promienieje z radości.
Puka do drugich drzwi…otrzymuje bilet na Hawaje…cieszy sie nasz
listonosz ogromnie.
Puka do trzecich drzwi…otwiera mu wspaniała blondynka…mrugając
oczętami zaprasza go do swojego łoża i spełnia przez całą noc
najskrytsze
marzenia se*ualne listonosza.
Rano podaje mu do łóżka wspaniałe śniadanie. Listonosz jest
wniebowzięty…
Gdy urocza blondynka nalewa mu do szklanki kawę, listonosz zauważa
ukrytego pod szklaneczką dolara, zaciekawiony pyta:
– Noc byla wspaniała, śniadanie tez, ale dlaczego ten dolar?
Na to blondynka przewracając oczami:
– Wczoraj wieczorem zapytałam mojego męża, co mam Ci dać za Twoją
wieloletnią służbę. Odpowiedział mi:
Pie**ol go, daj mu dolara.
Śniadanie było moim pomysłem. -
-
Jedzie facet samochodem.
Nagle patrzy w lusterko, a tu jedzie za nim policjant i zatrzymuje go syreną.
Na ten widok dodaje gazu.
Niestety policjant go dogania i mówi tak do niego:
– Panie, jeśli pan wytłumaczy się tak jak jeszcze nikt się nie wytłumaczył, to puszczę pana wolno.
Więc facet mówi:
– No bo wie pan… moja żona uciekła z policjantem i myślałem, że on goni mnie aby ją zwrócić. -
Dzieci, dzisiaj będziemy się uczyć odmiany czasowników przez osoby – mówi pani.
– Jasiu powiedz nam, jak byś powiedział o sobie, używając czasownika: „śpiewać”?
– Ja śpiewam.
– Świetnie, a gdyby Twoja siostra śpiewała, to co byś powiedział?
– Żeby się zamknęła! -
Wsadzili dziadka do więzienia.
Dziadzio wchodzi do celi pełnej strasznych zakapiorów:
– Za co cię posadzili, dziadzio?
– Za figle.
– Za jakie, k***, figle?! Co ty będziesz kit wciskał, gadaj zgredzie za co, bo po tobie!
– To ja to mogę pokazać – mówi dziadzio.
– Ta? No to pokaż! – mówi zaintrygowany herszt celi.
Dziadzio przeżegnawszy się bierze wiadro służące w celi za ubikację i puka w drzwi. Kiedy uchylił się judasz, dziadzio chlust zawartością wiadra przez judasz, odstawił wiadro na miejsce i stanął obok drzwi na baczność. Po chwili drzwi się otwierają, staje w nich gromada
wkurzonych klawiszy, w tym jeden wysmarowany gó*nem, i mówią:
– Dziadek, ty się odsuń na bok, żeby ci się przypadkiem nie oberwało -
-
Facet rozmawia przez telefon:
– Halo! Towarzystwo ochrony zwierząt?
– Tak, słucham.
– Na drzewie siedzi listonosz i drażni mojego psa. -
Facet miał specyficzną wadę wymowy.
Nie potrafił wypowiedzieć słowa na literę ”P”. Utrudniało mu to życie, ale najgorsze było to, że nie mógł nigdy w pubie zamówić piwa. Za każdym razem starał się jak, mógł ale kończyło się to tak, że po pytaniu barmana:
– Co Panu podać?
Facet na to:
– Łpłp… Kawę…
I próbował biedak tak wiele razy, ale zawsze było tak samo. W końcu znalazł lekarza, który nauczył naszego bohatera wymawiać słowo na ”P”, ale tylko w wyrazie ”piwo”. Trenował gość w domu:
– Piwo, piwo, piwo, piwo! Hura! -krzyknął zadowolony.
I od razu pobiegł do pubu, tego co zawsze. Podchodzi wyluzowany i uśmiechnięty do baru, a barman na to:
– Co Panu podać?
Facet:
– Piwo!!!
– Premium, czy Pils?
Facet ze zrezygnowaniem:
– W takim razie kawę… -
-
-
Do pośrednictwa pracy przychodzi pewien facet pytając, czy znajdzie się praca dla jego syna?
Pracownik pyta go:
– A co syn umie i jakie ma wykształcenie?
Ojciec powiada, że nic i bez wykształcenia. W takim razie pracownik proponuje, że ma dla niego pracę jako pomocnik murarza.
– Płatna tysiąc pięćset zł za miesiąc.
Ojciec myśli i mówi:
– A coś innego? Bo za dużo by mu zostało na wódkę.
W takim razie pracownik proponuje pomocnika murarza trochę cięższa praca za osiemset zł miesięcznie.
Ojciec myśli i mówi:
– Nie … Jeszcze za dużo!
Na to pośrednik wstaje, nerwowo zamyka książki i podniesionym głosem mówi!
– Proszę Pana, żeby zarabiać pięćset zł to trzeba studia skończyć! -