– Nie, wysoki sądzie.
– Czy był pan kiedyś karany?
– Nie, wysoki sądzie. To była moja pierwsza kradzież.
-
-
-
Pracownik dzwoni do szefa:
– Szefie, spóźnię się do pracy. Mam problem z oczami.
– Jaki?
– Dopiero niedawno je otworzyłem. -
Raz kiedyś jurny wróbel w miłosnej euforii
Chwalił się, że zajeździ kobyłę historii,
Lecz kiedy wyładował temperament dziki,
Kobyła stwierdziła: – Chyba mam owsiki… -
-
Jack i Tom piją piwo w salonie, a tu wchodzi kowboj z głową Indianina pod pachą.
Barman zwraca się do nich:
– Nienawidzę Indian. W ostatnim tygodniu spalili mi stodołę i zabili żonę i dzieci. Kto mi przyniesie głowę Indianina, daję mu tysiąc dolców.
Jack i Tom wypijają swoje piwo i idą polować na Indian. Po chwili zauważają jednego. Jack rzuca kamieniem, trafia w głowę i Indianin spada z konia w głęboki wąwóz. Obydwaj idą w ślad za nim, a Tom wyciąga nóż, by zabrać trofeum. Jack mówi:
– Tom, spójrz na to.
– Nie teraz, jestem zajęty.
– Myślę, że naprawdę powinieneś to zobaczyć.
– Dupku, nie widzisz, że jestem zajęty? Mam tysiąc dolarów w ręku.
– Proszę, Tom, popatrz.
Tom patrzy w górę wąwozu, a tam stoi pięć tysięcy Indian. Tom woła:
– O kur…, będziemy milionerami! -
-
Kelner podchodząc do stolika mówi:
– Och, szklaneczka już pusta? Może drugą podać?
– A co ja mam zrobić z dwoma pustymi szklankami? -
-
Przychodzi 60-latek do seksuologa:
– Panie doktorze, strasznie kiepsko u mnie z tymi sprawami, a mam dopiero 60 lat. Mój sąsiad ma ponad 80 i mówi, że on to codziennie po 2 razy.
Doktor:
– Proszę otworzyć usta, proszę powiedzieć: „Aaaaaa”.
– Aaaaaa…
– Struny głosowe w porządku. Może pan mówić to samo. -
Turystce pod Nowym Targiem zepsuł się samochód.
Młody baca pomógł jej naprawić. Po naprawie zaproponowała zapłatę w naturze. Po fakcie rozmarzona turystka mówi do bacy:
– Baco! Wy chyba jesteście najlepszym kochankiem w okolicy!
– Eee, nie. Mój szwagier lepszy.
– Dlaczego?
– Za młodych lat przelecielim wszystkie baby we wsi, a jak brakło to złapalim niedźwiedzicę w lesie i też żeśmy przelecieli.
– No i co?
– Potem przez rok szwagrowi miód przynosiła. -
Na dachu pałacu prezydenta Polski odbywał się remont.
Uwijali się dekarze wymieniający poszycie. Nagle jednemu z nich zachciało się do łazienki.
– Panie majster! Muszę szybko do kibla na dużą stronę!
– Nim zejdziesz po rusztowaniu na dół, będziesz miał w portkach. Kucnij tu za kominem i rób, a ja Ci poszukam jakiegoś papieru w moim notesie ze zrealizowanymi zamówieniami.- doradził majster.
Robotnik zrobił, podtarł się kartkami od majstra. Niestety, silniejszy podmuch wiatru poniósł jedną z nich i przez otwarte okno wpadła na biurko prezydenta.
– Cholera jasna! – zaklął majster. Leć szybko i weź tą kartkę z biurka póki tam nikogo nie ma, bo będziemy mieli przerąbane!
Dekarz w szalonym tempie pobiegł wykonać polecenie. Po kilku minutach wrócił.
– No i jak? Zdążyłeś?
– Nie zdążyłem! Podpisana! -
-
Wędkarz wybrał się na połów.
Gdy doszedł nad rzekę stwierdził, że zapomniał zanęty. Wracać mu się nie chciało. Rozejrzał się i zobaczył małego węża, który akurat upolował robaka. Zabrał mu tego robaka, ale jakoś żal mu się zrobiło węża. Otworzył puszkę z piwem i wlał wężowi parę łyczków. Wąż przełknął i zniknął w gęstwinie. Godzinę później wędkarz poczuł stukanie w nogę. Patrzy, a to ten sam wąż, trzymający w pysku trzy kolejne robaki.
-
Zakłady mięsne w Polsce, rozmowa pracowników:
– Panie majster, ile wody wlać do tej kiełbasy na eksport?
– Dwa wiadra.
– A do tej na kraj?
– Odkręć kran i chodź na przerwę śniadaniową!