Jest wychudzony, ledwie stoi na łapkach, oczka ma podkrążone… Zaniepokojona mama-niedźwiedzica pyta:
– Synku, co się stało? Czy na pewno na całą zimę poddałeś się hibernacji, jak prosiłam?
– Hibernacji? Myślałem, że powiedziałaś masturbacji…
-
-
-
Siedzą trzy wiewiórki i mają po jednym orzechu.
Pierwsza rozłupuje, a tam diament, druga robi to samo a tam szafir, trzecia też a tam zlotu. Nagle ta pierwsza mówi:
– Jak tak dalej pójdzie to zdechniemy z głodu. -
-
Na ulicy spotykają się dwaj koledzy.
– Co dźwigasz w tej siatce?
– Dwa melony.
– Po co ci dwa melony?
– Bo wczoraj teściowa powiedziała, że odda pół życia za melona! -
-
W pewnej przychodni lekarskiej.
Lekarz, stając w drzwiach swojego gabinetu z listą pacjentów woła:
– Szanowni Państwo! W związku z RODO nie mogę używać nazwisk. Zapraszam więc na wizytę kontrolną, pana z syfilisem! -
Dlaczego w Wachocku pchły nie świecą?
– Bo jakby świeciły, to Wąchock byłby lepiej oświetlony od Nowego Jorku.
-
Wczoraj w nocy ogarnęła mnie ciemność, przygnębienie i brak sensu życia.
Pomogło gdy wstałem i zobaczyłem światełko, które dało mi mobilizację do kolejnych kroków…
– To świetnie!
– Czy ja wiem? Światełko było w lodówce… -
-
Przychodzi pan Marian do lekarza i mówi:
– Chciałbym nie móc mieć dzieci
– dlaczego? – pyta lekarz
– bo mój tata i dziadek nie mogli miec dzieci.
– to skąd pan jest?
– z Bydgoszczy… -
Pani w szkole kazała dzieciom dowiedzieć się co to jest alternatywa.
Jasiu zapytał ojca.
– Jasiu, wyobraź sobie, że masz kurnik z tysiącem kur i któregoś razu awaria instalacji wodnej w kurniku. Woda zalewa wszystko i kury toną i jesteś finansowo w plecy.
– Tato, ale co to jest alternatywa?!
– Kaczki, synu, Kaczki! -
Lekarz omawia z pacjentką szczegóły operacji.
W gabinecie jest również jej mąż.
– Przed zabiegiem zastosuję znieczulenie miejscowe – tłumaczy chirurg.
– Proszę pana – wtrąca się mąż pacjentki – koszt nie ma znaczenie, niech pan zastosuje znieczulenie zagraniczne. -
-
Blondynka u lekarza:
– Niech mi pan pomoże! Trzmiel mnie użądlił!
– Spokojnie, zaraz posmarujemy maścią?
– A jak go pan doktor złapie? Przecież on już poleciał!
– Nie! Posmaruję to miejsce, gdzie panią użądlił!
– Aaaa! To było w parku, przy fontannie, na ławce pod drzewem.
– Kretynko! Posmaruję tą część ciała, w którą cię uciął!
– To trzeba było od razu tak mówić! W palec mnie użądlił. Boże, jak to boli!
– Który konkretnie?
– A skąd mam wiedzieć? Wszystkie trzmiele wyglądają podobnie