– Ile dostałeś?
– 10 lat.
– A za co?
– Za nic.
– To niemożliwe, za nic dostaje się 5.
-
-
Do tramwaju wchodzi pułkownik.
W tej samej chwili podnosi sie szeregowy.
– Dziękuję, możecie siedzieć.
Sytuacja powórzyła się jeszcze kilka razy, szeregowy ciągle próbował wstać. W końcu porucznik zdenerwował się:
– Siedź, do jasnej cho*ery! Ile razy mam powtarzać?!
– Ale ja miałem wysiąść pięć przystanków wcześniej! -
-
Matematyk zorganizował loterię i zapowiedział, że wygrana będzie nieskończona.
Kiedy sprzedał wszystkie kupony i zwycięzca zjawił się po odbiór nagrody, matematyk wyjaśnił sposób jej wypłaty:
– Jeden dolar teraz, pół dolara w następnym tygodniu, ćwierć dolara za dwa tygodnie. -
Do pokoju wchodzi strasznie pobity hrabia.
– O rany, sir, co się panu stało? – pyta Jan.
– Dostałem w twarz od barona Stefana.
– Od barona Stefana? Przecież to chucherko! Musiał mieć coś w ręku!
– Miał. Łopatę.
– A pan, panie hrabio? Nie miał pan nic w ręku?
– Miałem. Lewą pierś żony barona. Piękna rzecz, nie przeczę, ale do walki zupełnie się nie nadaje. -
Przychodzi celnik do drugiego i pyta:
– Lubisz śliwki?
– Tak, a co?
– To chodź, trzeba zrobić rewizję dwóm Węgierkom. -
-
Śmiechłem Parskłem Co to jest?
Spotyka się dwóch facetów, jeden mówi:
– Kurcze, powiedz mi co mam zrobić, mam problem z teściową, wchrzania się do każdej dyskusji, kłócimy się, nie mogę dojść z nią do ładu.
– Spoko, kup jej samochód, teraz jest dużo samochodów, wypadki, zabije się gdzieś.
– Ok.
Spotykają się po dwóch tygodniach:
– Chryste, aleś mi doradził.
– Co się stało?
– Posłuchaj, nie dość, ze strąciłem kasę na samochód, ona żyje i prowadzi jak szatan to jeszcze ma 3 kierowców na sumieniu.
– A jaki jej samochód kupiłeś?
– No, syrenkę.
– Boś głupi, trzeba było jaguara, to by już nie żyła.
– Ok. Teraz kupię jaguara.
Spotykają się po dwóch tygodniach:
– Rany Julek, jaki jestem szczęśliwy!
– Co, nie żyje? A nie mówiłem?
– Ufff, wreszcie nie żyje, a najbardziej mi się podobało, jak jej głowę odgryzał. -
Pytają się Czapajewa:
– Gracie na akordeonie?
– Tak, gram.
– A na fortepianie?
– Też gram.
– A na kontrabasie?
– Nie
– A dlaczego?
– Bo karty się zsuwają. -
-
-
Pewnego razu Kowalski wracając do domu zauważył, że u sąsiada Nowaka jest kort tenisowy
A na nim gra dwóch światowej sławy tenisistów. Zdziwiony, postanowił zajrzeć do niego:
– Skąd to masz?
– A widzisz, bo znalazłem niedawno starą lampę, potarłem i wyłonił sie dżin, więc wypowiedziałem życzenie i mam.
– A pożyczysz mi go?
– Nie ma sprawy, tylko musisz bardzo wyraźnie wypowiadać życzenie, bo ten dżin jest nieco przygłuchy.
Kowalski wziął lampę, poszedł do domu, a kiedy dżin się wyłonił, zbliżył sie do niego i powiedział jak najwyraźniej potrafił:
– Jutro rano chcę mieć za oknem góre złota!
Rano wstaje, patrzy, a tam góra błota. Wkurzony biegnie do sąsiada:
– Poprosiłem o górę złota, a jest góra błota!
– A ty myślisz, że ja prosiłem o wielkiego tenisa? -
Sąsiad mówi do bacy:
– Baco, tam za stodołą na waszych deskach chłopaki gwałcą waszą córkę.
Baca przerażony biegnie natychmiast za stodołę, po chwili wraca uśmiechniety i mówi:
– Aaaaa… wiedziołem, ze zartowołeś, to wcale nie moje deski. -
Punkt graniczny wysoko w górach, środek srogiej zimy.
Do granicy podjeżdża turysta.
– Coś do oclenia? – pyta zmarznięty strażnik.
– Nie.
– Alkoholu nie ma?
– Nie ma.
– A to szkoda… -