– Kto tam?
– To my partyzanci – słychać zza drzwi.
– A ilu was?
– Zwei und zwanzig.
-
-
-
Hrabia po dłuższym pobycie za granica wraca do swoich posiadłości.
Na dworcu czeka na niego zaprzęg koni i wierny sługa Jan.
– No i cóż tam zdarzyło się nowego we dworze podczas mojej nieobecności, Janie?
– Nic nowego, Jaśnie Panie… No może tylko to, że Azorek zdechł.
– Azorek?! Mój ulubiony pies? Jak to się stało?
– Ano nażarł się końskiej padliny, to i zdechł.
– A skąd we dworze końska padlina?
– Konie się poparzyły, to zdechły.
– Jak to konie się poparzyły???… Od czego?
– Od ognia, Panie, jak się stajnia paliła.
– A kto podpalił stajnię?
– Nikt, od płonącego dworu się zajęła.
– Na miłość boska, to i dwór spłonął? Jakim sposobem?
– Ano po prostu. Świeczka przy trumnie teścia Pana hrabiego się przewróciła i firany się zajęły.
– Och! A czemu mój teść umarł?
– Bo Jaśnie Pani uciekła z tym oficerem, co się z nim od trzech lat spotykała.
– Spotykała się od trzech lat?! To przecież nic nowego!
– Właśnie mówiłem, Jaśnie Panie, że nie zdarzyło się nic nowego. -
Jasio mówi do taty:
– Tato powiem ci co mówi taki pan w mundurze mamie co przychodzi tu co rano, ale jak dasz mi 10 zl.
Ojciec myśli, myśli:
– No dobrze i wyciąga z kieszeni 10 zl
– Jasiu i co mówi?
– Dzień dobry poczta dla pani. -
-
Żona do męża informatyka:
– Poznajesz człowieka na fotografii?
– Tak
– Ok, dzisiaj o 15 odbierzesz go z przedszkola. -
Jedzie facet lasem
A tu z krzaków wyskakuje wiewiórka cała w g… Facet kochał zwierzęta, więc wytarł wiewiórkę chusteczką. Po chwili wyskoczyła kolejna brudna wiewiórka. Facet zaczął ją wycierać, a tu trzecia. Po chwili z krzaków dobiega głos:
– Panie, masz pan jeszcze chusteczkę? Bo mi się wiewiórki skończyły… -
Turyści przyjechali w góry i postanowili przenocować u bacy.
Wieczorem gdy kładą się spać mówi Baca:
– Ja się kładę w środku a wy na boki.
Rano turysta się budzi i mówi do drugiego turysty:
– Ty, w nocy mnie ktoś onanizował.
Na to drugi:
– No mi też.
Baca się budzi i zaczyna mówić:
– Ale sen miałem… taaaka lawina mnie goniła, a ja uciekałem i taaak kijkami machałem… -
-
Pana pies szczekał przez całą noc – mówi rozwścieczony sąsiad.
– To nic, odeśpi w dzień – odpowiada właściciel psa.
-
Punkt graniczny wysoko w górach, środek srogiej zimy.
Do granicy podjeżdża turysta.
– Coś do oclenia? – pyta zmarznięty strażnik.
– Nie.
– Alkoholu nie ma?
– Nie ma.
– A to szkoda… -
Są święta Bożego Narodzenia.
Nagle Jasiu przychodzi do mamy i mówi:
-Mamo, choinka się pali.
-Synku, nie mówi się „pali” tylko „świeci”.
Po chwili Jasiu znów przychodzi:
-Mamo, a teraz firanka się świeci. -
-
Żona mówi do męża:
-Boże, Piotrek, ty wiesz w co się bawi dzisiejsza młodzież?
-W butelkę?
-Nie, to jest obrzydliwe. Przy okrągłym stole siada 5 czy 6 facetów i dziewczyna pod stołem robi komuś dobrze! Ta osoba której robi nie może dać tego po sobie poznać
-Ja piernicze… że też w moich czasach takich gier nie było… -
Jest wielki mróz. Nad przeręblem siedzi dwóch rozgadanych wędkarzy.
W pewnym momencie jeden zamilkł i przyłożył rękę do wielkiego policzka. Drugi patrzy na niego zdziwiony i pyta:
– Hej, co jest? Ząb cię boli?
– Nie, tylko rozmrażam robaki.