Ten przerażony ucieka gdzie go nogi poniosą. W końcu dobiegł na strych, skąd już uciec nie mógł. Wariat zwolnił tempo i powoli zbliżał się do lekarza ze złowrogim chrapliwym oddechem. Lekarz mało się ze strachu nie zsikał. Gdy wariat był już o krok od niego zatrzymał się i ze złowieszczym spojrzeniem złapał doktora za ramie i mówi:
– BEREK! Teraz ty gonisz!
-
-
Właśnie zrobiłem dobry uczynek.
Oddałem wszystkie pieniądze z portfela biednemu dresowi.
Czułem się naprawdę nieswojo i żal mi się go zrobiło w końcu jedyną rzeczą, którą posiadał był długi nóż. -
-
-
Chłop z synem wożą ziemniaki dzwonią od domu do domu pytając.
Piękna paniusia zagaduje do syna, że chętnie by wzięła worek, ale nie ma pieniędzy i może zapłacić w naturze. Na to syn:
– muszę zapytać tatę
na to kobieta zdziwiona
– dlaczego musisz pytać tatę?
– a bo w zeszłym roku żeśmy tak przejeb… 2 tony -
Żyd siedzi w barze mlecznym i je zupę.
Podchodzi do niego włóczęga i mówi:
– ooooj jaka ta zupa dobra, ooooj jak pięknie pachnie.
Żyd do niego:
– odejdź nie mogę przez ciebie jeść.
Ale ten znowu swoje:
– ooooj jaka ta zupa dobra, ooooj jak pięknie pachnie, taka pewnie smakowita.
Żyd już lekko zdenerwowany znowu go przepędza, ale włóczęga znowu zaczyna swoje, że by sobie ją zjadł.
Na to żyd taki już wkurzony mówi:
– A zjadłbyś nawet wczorajszą?!
Włóczęga:
– Tak tak jasne.
A żyd na to:
– To przyjdź jutro! -
-
Dlaczego kiedy uruchamiano linię do Wąchocka, to autobus przyjechał w piątek, a odjechał w poniedziałek?
– Bo sołtys uczył chamstwo jak się wsiada i wysiada.
-
Po zbadaniu pacjenta lekarz pyta:
– Czy ma pan pracę siedzącą?
– Jak by to powiedzieć… I tak i nie. Jestem dżokejem. -
Premier Morawiecki pociesza Polaka:
– Gdybym nie był premierem to byłbym przedsiębiorcą.
– Gdyby pan nie był premierem też byłbym dalej przedsiębiorcą. -
-
Przychodzi baba do lekarza i mówi:
– Panie doktorze jestem chora na dwie zwierzęce choroby, co mnie niepokoi.
– Jakie to choroby? – pyta lekarz.
– Jestem ciągle głodna jak wilk i wściekła jak pies.
Lekarz mówi:
– Proszę się rozebrać zaraz Panią zbadam.
Po badaniu pacjentki stwierdza.
– Na te dwie choroby, o których Pani mówi mam lekarstwo, ale stwierdziłem u Pani jeszcze jedną groźną chorobę zwierzęcą.
– Jest Pani brudna jak świnia. -
Spotyka się dwóch znajomych:
– Widzisz i wygrałem tę sprawę o przekroczenie prędkości.
– Ale jak?
– Mój adwokat udowodnił, że przy 200 km/h nie widać znaku ograniczenia do czterdziestu. -
Spotkali się Rosjanin, Polak i Niemiec.
Wypili trochę i przechwalają się, który kraj ma większe samoloty. Rosjanin mówi:
– U mnie to mają takie samoloty, że jak drużyna piłkarska jedzie na mecz to trenują podczas lotu.
– U mnie zaś – mówi Niemiec – mają takie samoloty, że wojsko podczas lotu urządza w nich manewry.
– To ja – mówi Polak– opowiem wam historię pewnego polskiego samolotu. Kapitan spojrzał na konsolę i mówi, że wykrył jakieś błędy w urządzeniu. Wysłał mechanika na lewe skrzydło, żeby naprawił usterkę. Mechanik wziął fiata 126 p i pojechał na lewe skrzydło. Wrócił po godzinie i w raporcie oznajmił, że nic nie wykrył. Wysłał więc kapitan 2 mechanika z tym samym zadaniem, ale na prawe skrzydło. Mechanik również wziął malucha i pojechał na prawe skrzydło. Wrócił po godzinie i również nic nie wykrył. Więc kapitan się wkurzył, wziął poloneza i pojechał na ogon statku. Wrócił po 2 godzinach. Powiedział, że jakiś debil nie zamknął okna i na pokład wleciały przez nie 2 samoloty – rosyjski i niemiecki. -