– Wiesz… To ktoś, kto jak potknie się po ciemku o kota, nadal nazywa go kotem!
-
-
Podczas olimpiady jedna z ważnych osobistości zaczyna czytać przemówienie:
– O, o, o …
Podbiega do niego asystentka i mówi.
– Panie prezesie, to są kółka olimpijskie. Tekst jest niżej. -
Polak i Rusek przy wódce chwalili się jakie duże mają przyrodzenie.
Rusek mówi:
– Ja mam 30 cm!
Polak na to:
– A na moim 13 wróbelków siada!
Kiedy już dobrze popili Ruski mówi:
– Wiesz co? Trochę przesadziłem, mam dużego, ale gdzieś tak z 25 cm.
Polak na to:
– Ja też skłamałem, temu trzynastemu się nóżka obsuwa. -
-
Zamawia Szkot taksówkę i pyta się taksówkarza:
– Za ile pojadę na lotnisko.
– Za sześc centów.
– A za ile zawiezie pan bagaż.
– Bagaż zawiozę za darmo.
– To niech pan zawiezie bagaż, a ja się przejdę. -
Wychodzi blondynka od lekarza i zastanawia się:
– Wodnik czy panna, wodnik czy panna?
Wraca do lekarza i pyta go:
– Panie doktorze, to był wodnik czy panna?
Lekarz odpowiada:
– Rak, proszę pani, rak. -
Nauczyciel biologii pyta Jasia:
– Po czym poznasz drzewo kasztanowca ?
– Po rosnącym na nim kasztanach.
– A jeśli kasztanów jeszcze nie ma ?
– To ja poczekam….. -
-
Facet skarży się lekarzowi:
– Panie doktorze, jak tylko zaczynam pracę, to zaraz zasypiam.
– A gdzie Pan pracuje?
– W punkcie skupu.
– A co Pan tam robi?
– Liczę barany. -
W czasie rewolucji październikowej niektórzy przemycali do Rosji waluty innych krajów, żeby mieć z czego żyć.
Celnicy złapali takiego notorycznego przemytnika. Przemycaną walutę ukrywano czasem w różnych miejscach, więc radzieccy celnicy zarządzali lewatywę.
Po pewnym czasie szef celników pyta o efekty:
– Znaleźliście już obce waluty?
Funkcjonariusz odpowiada.
– Niestety, na razie idzie nasza waluta… -
Nauczycielka pyta dzieci:
– Jakie warzywo sprawia, że oczy łzawią?
– Kalarepa, proszę pani – wyrywa się z odpowiedzią Jasiu.
– Nie Jasiu, zapewne miałeś na myśli cebulę.
– Nie, proszę pani. Pani chyba nigdy nie oberwała kalarepą w krocze… -
-
Wraca zmęczony mąż z pracy. Żona pyta:
– Zrobić Ci kotlety?
– Zrób.
– Ale mięsa nie mam…
– To nie rób.
– Co?! Nie smakuje Ci moja kuchnia? -
Synowa dzwoni do teściowej i pyta:
– Mamusiu, jak się dziecko zesra, to przebiera ojciec, czy matka?
Teściowa odpowiada:
– Oczywiście, że matka.
Na to synowa:
– No to mamunia się zbiera i przyjeżdża, bo synuś się tak naje*ał, że aż się zesrał… -
Na randce. Ona się spóźnia. Wreszcie jest:
– Kochanie, dużo się spóźniłam?
– Ach, drobiazg. Data się jeszcze zgadza.