Stewardesa przynosi im coś do picia, a gdy później wraca nikogo nie ma, został tylko jeden.
Pyta się go:
– Co się z resztą stało?
– Wyszli oddać do sklepu butelki z kaucją.
– A ty, czemu za nimi nie poszedłeś.
– A bo ja nie jestem taki głupi. W niedzielę sklepy są zamknięte.
-
-
Nauczycielka pyta dzieci:
– Jakie warzywo sprawia, że oczy łzawią?
– Kalarepa, proszę pani – wyrywa się z odpowiedzią Jasiu.
– Nie Jasiu, zapewne miałeś na myśli cebulę.
– Nie, proszę pani. Pani chyba nigdy nie oberwała kalarepą w krocze… -
-
Andersen ubierał się bardzo niedbale.
Pewnego razu jakiś złośliwiec zapytał:
– Ten żałosny przedmiot na pańskiej głowie nazywa pan kapeluszem?
Wielki baśniopisarz nie dał się wyprowadzić z równowagi i spokojnie odpowiedział:
– A ten żałosny przedmiot pod pańskim kapeluszem nazywa pan głową? -
Bolek i Lolek jeszcze u mamusi w brzuszku rozmawiają.
– Lolek?
– Co?
– Chyba czas już wyjść na świat!?
– Nie!
– Dlaczego?
– Bo tam jest zimno.
– Skąd wiesz?
– Bo codziennie zagląda do nas pan z czerwonym nosem! -
Leży facet na łożu śmierci.
Lekarz powiedział, że nie dotrwa do rana.
Nagle poczuł z kuchni zapach jego ulubionych ciasteczek
czekoladowych zrobionych przez żonę. Ostatkiem sił wydobył się z
lóżka i czołga się do kuchni. Zapach tych ciasteczek przypominał mu
dziecinstwo, on wiedział, że zasmakuje ich po raz ostatni. Wczołgał się do kuchni i
widzi jak jego żona przygotowuje te ciasteczka, o których teraz marzył. Ostatnimi
siłami siegnął po jedno i w tym momencie żona zdzielila go ścierką
mówiąc: – Zostaw k***a, to na stypę! -
-
Trzech krasnoludków rozmawia na temat swoich dziadków.
Jeden mówi:
– Mój dziadek jest mniejszy od stołu.
– A mój jest mniejszy od krzesła – dodaje drugi.
A na to trzeci:
– A mój dziadek złamał sobie nogę.
– Co mu się stało? – pytają koledzy.
– Jak zbierał poziomki, to spadł z drabiny. -
Podczas kłótni żona wykrzykuje z płaczem:
– Już lepiej bym zrobiła, gdybym wyszła za diabła!
– Niestety – wzdycha mąż – Małżeństwa między krewnymi są zabronione! -
-
-
Para wybrała się do Zoo pooglądać zwierzaczki.
Nagle ku zdumieniu wszystkich zwiedzających drzwi od klatki z dzikimi małpami otworzyły się i wataha wściekłych małp pobiegła w stronę wyjścia. Zwiedzający zaczęli uciekać w popłochu. Wszyscy oprócz pewnego staruszka.
Gdy sytuacja się opanowała zdumiona para zapytała dziadka:
– Panie, jak to się stało, że pan się nie przestraszył, tylko spokojnie siedział?
– Łee… przyzwyczajony jestem, byłem kiedyś kierowcą gimbusa. -
Pewnego dnia baca struga sobie duży kawał drewna. Wycieczka pyta
-Baco co z tego będzie?
A baca na to:
-Łódka pikno łódka bedzie…
Wycieczka przeszła. Po paru godzinach przychodzi następna wycieczka a gnotek drwena juz mniejszy. I sie go pytają:
-Baco co z tego będzie?
A baca na to:
-Korytko dlo świń…
Wycieczka przeszła. Po paru godzinach przychodzi następna wycieczka a kawał drewna jeszcze mniejszy niż poprzednio i sie go znowu pytają:
-Baco co z tego będzie?
A baca na to:
-Ah no figurka jakosik z tego bedzie…
No i przeszli. Już pod wieczór idzie ostatnia wycieczka która pyta sie porządnie wnerwionego Bacy:
-Baco co z tego będzie?
A baca na to:
– Jak tego nie spie*dole to wykałaczka… -
Spotyka baca przyjaciela – lekarza:
– Eee Franuś złoperuwoł byś mojo babe, una tako brzydko – mówi baca.
– Ja nie dam rady ale zapytam lekarzy z Krakowa za dziesięć baniek na pewno ją zoperują. Po tygodniu:
– Mówiłem, za dziesięć baniek zgodzili się ci pomóc.
– E,gajowy za pięć stówek zgodził się jom rozstrzylać w lesie. -