Leci samolot z wariatami.

Stewardesa przynosi im coś do picia, a gdy później wraca nikogo nie ma, został tylko jeden.
Pyta się go:
– Co się z resztą stało?
– Wyszli oddać do sklepu butelki z kaucją.
– A ty, czemu za nimi nie poszedłeś.
– A bo ja nie jestem taki głupi. W niedzielę sklepy są zamknięte.

Co myślisz?

Do szpitala trafił pacjent na amputacje jednej nogi.

Do Św. Piotra przyszło na raz trzech mężczyzn.