Obok wypełnionego magią namiotu stoi zięć i popija piwko. Seans się kończy, zasłona się uchyla, kobieta wyraźnie poruszona podchodzi do mężczyzny.
– O mój Boże… Ty wiesz, właśnie się dowiedziałam, gdzie, kiedy i na co umrę! Otóż…
– Nie, nie, nie – przerywa jej zięć. – Niech mamusia nie mówi, mamusia mi kiedyś zrobi niespodziankę.
-
-
PRL. W gabinecie dyrektora Szydlaka dzwoni telefon.
– Kto mówi? – sprawdza sekretarka.
– Malinowska, koleżanka towarzysza Szydlaka ze szkoły.
– Rozłączcie się, bo kłamiecie. Towarzysz Szydlak nie chodził do żadnej szkoły! -
-
Do pewnej rodziny przyjechali goście.
Wszyscy siedzą przy stole, a tu wchodzi synek gospodarzy i na cały głos mówi:
– Mamo, a mi się chce sikać!
– To idź i wysikaj się, ale na drugi raz mów, że ci się chce gwizdać.
W nocy synek śpi z dziadkiem, który o niczym nie wie.
Dziecko budzi się w środku nocy i mówi:
– Dziadku mi się chce gwizdać!
– Nie wolno teraz gwizdać, bo jest noc.
– Ale mi się naprawdę chce gwizdać!
– Nie wolno bo wszystkich pobudzisz.
– Ale ja już nie mogę!
– To zagwiżdż mi, ale tak cichutko, do ucha… -
-
Przyjeżdża blondynka do Warszawy.
Spotyka drugą blondynkę:
– Skąd jesteś?
– Ze wsi.
– Ja też!
– I pomyśleć, że się nie znamy! -
-
Delegacja nauczycieli zostaje wpuszczona do gabinetu Ministra Edukacji Narodowej.
– Panie Ministrze! Nie mamy pieniędzy!
– Trudno. Jakoś przeżyję… Wchodźcie proszę, wchodźcie… -
-
Był sobie Pan, którego od jakiegoś czasu strasznie bolała głowa.
Na początku wytrzymywał, jechał na tabletkach, ale po jakimś czasie już nie mógł. Poszedł do lekarza. Ten go zbadał, obejrzał i mówi:
– No cóż, wiem jak pana wyleczyć, ale będzie to wymagało usunięcia jader. Ma pan bardzo rzadki przypadek naciskania jąder na podstawę kręgosłupa. Nacisk powoduje ból głowy. Jednym sposobem przyniesienia panu ulgi jest usuniecie jader. Co pan na to?
Pan zbladł i myśli. Jak to będzie bez jader no i w ogóle… Jednak doszedł do wniosku, że z takim bólem głowy to nie da rady żyć i postanowił „iść pod nóż”.
Mija kilka dni po zabiegu, głowa już nie boli.
Jednak czul, że bezpowrotnie stracił coś ważnego…
Postanowił sobie to, przynajmniej tymczasowo, zrekompensować nowym ciuchem.
Wchodzi do sklepu i mówi:
– Chce nowy garnitur!
Sprzedawca zmierzył go wzrokiem i mówi:
– Rozmiar 44?
– Tak, skąd pan wiedział?
– To moja praca…
Pan przymierzył, pasuje idealnie!
– Może do tego nowa koszula?
– Niech będzie.
– Rozmiar 37?
– Tak, skąd pan wiedział?
– To moja praca…
Gościu założył koszule, leży jak ulał.
– To może jeszcze nowe buty?
– A niech będą nowe buty.
– Rozmiar 8,5?
– Tak, skąd pan wiedział?
– To moja praca…
Pan przymierza buty, są idealnie dopasowane.
– No to może nowe slipki?
Chwila wahania…
– Jasne, przecież przydadzą mi się nowe slipki.
– Rozmiar 36?
– Ostatnio nosiłem 34…
– Nie mógł pan nosić 34. Powodowałyby ucisk jąder na podstawę kręgosłupa i miałby pan cholerny ból głowy… -
-
Jaś mówi do taty.
– Tato nauczyłem się liczyć do dziesięciu.
– Brawo synku. Policz proszę.
– Dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć i dziesięć.
– A gdzie jedynka.
– W dzienniku. -
Sędzia pyta:
– Czy świadek widział, jak oskarżeni bili się krzesłami?
– Widziałem.
– Dlaczego ich świadek nie powstrzymał?
– Nie było wolnych krzeseł, proszę Wysokiego Sądu. -
-