Wizyta była oficjalna i zaplanowana z wyprzedzeniem. Celem było poznanie codziennego życia mieszkańców Ziemi. Grupa naukowców przez wiele dni tłumaczyła przybyszom różne aspekty funkcjonowania ludzkości. Na koniec przyszła kolej na temat rozmnażania. Mimo licznych wyjaśnień teoretycznych, kosmici kompletnie nie mogli pojąć, jak to dokładnie działa – wydawało im się to strasznie skomplikowane. Zdecydowano więc, że najlepiej będzie pokazać to w praktyce. Znaleziono parę studentów, którzy za drobną opłatą (i niemałą ekscytacją) zgodzili się zaprezentować proces „na żywo” – oczywiście w imię nauki i międzyplanetarnego porozumienia. Seans odbył się w obecności naukowców i kosmitów, którzy z ogromnym zainteresowaniem obserwowali wszystko od początku do końca. Po wszystkim przybysze, wyraźnie skonsternowani, zapytali, gdzie w takim razie to obiecane potomstwo. Naukowcy wyjaśnili, że efekt pojawi się dopiero za około dziewięć miesięcy. Zaskoczeni kosmici zamyślili się na chwilę, po czym zapytali:
-To dlaczego oni tak pędzili pod sam koniec?
Długie
Ostatnie treści
-
-
Gabinet lekarski w przychodni rejonowej w Rejowcu Fabrycznym.
Czwartek, więc gabinet psychiatryczny otwarty. Wchodzi facet — około 47 lat, brzuszek, zakola, okulary jak denka od słoików, spodnie pamiętające PRL. Zezuje, głowę przechyla lekko na lewo. Co pana sprowadza? — pyta lekarz.
— Ż-żona mi się pu-puszcza!
— Ech, no cóż… wierną teraz trudno znaleźć — wzdycha psychiatra.
— S-syn się włóczy i ch-chuligani.
— No ale jeszcze nikogo nie zadźgał, prawda?
— Nooo i s-sikam w nocy do łóżka…
— Coś zaradzimy — mówi lekarz. — Proszę brać nervostal dwa razy dziennie i wrócić za dwa tygodnie. Mijają dwa tygodnie. Facet wraca — uśmiechnięty, w czerwonych dżinsach i sweterku w romby jak z katalogu lat 80.
— Jak tam, co słychać? — zagaduje lekarz.
— Aaa, wszystko git!
— Żona?
— Puszcza się, ale wie pan… gdzie teraz wierną znaleźć.
— Syn?
— Dalej rozrabia, ale przynajmniej nikogo jeszcze nie zatłukł.
— A jak nocne problemy?
— Nadal sikam, ale do rana zawsze zdąży wyschnąć! -
Na łące pasie się wielki byk.
Odgania ogonem muchy i szczypie zieloną trawkę. W pewnym momencie zauważa kątem oka wychodzącego zza pagórka białego królika, który coś krzyczy. Byk wraca do jedzenia, a zbliżający się królik wrzeszczy:
– Z drogi bo idzie królik, król zwierząt.
Byk dalej je trawę i macha ogonem. Królik stanął za nim i mówi:
– Jak zaraz nie odejdziesz to zobaczysz, że gorzko tego pożałujesz. Liczę do trzech: raz, dwa.
W tej chwili byk walnął wielką kupę i to tak, że trafił prosto w królika, po czym wrócił do jedzenia. Po kilku minutach z kupy ”wynurza” się brązowy królik i pyta:
– Co, zesrałeś się ze strachu cwaniaczku? -
Spotyka się dwóch znajomych, którzy nie widzieli się już od wielu lat:
– Co u Ciebie słychać?
– Nic szczególnego, ożeniłem się, mam dzieci…
– Ile?
– No, najpierw urodzili się bliźniaki, potem bliźniaczki, potem znów bliźniaki, po dwóch latach znowu bliźniaczki, a teraz za trzy miesiące żona ma urodzić kolejne bliźniaki….
– Co?! – Dziwi się kolega – Za każdym razem masz bliźniaki?
– No nie, były też takie przypadki, że nic się nie wydarzyło… -
-
Do taryfy wsiada podpity jegomość.
Kierowca się pyta:
– Dokąd jedziemy?
– Aleossochodzziii?
– Pytam się dokąd mam pana zawieźć.
– Aleeeeoccssochodzi?
Taksówkarz coraz bardziej zdenerwowanym głosem:
– Wsiadł pan do taksówki, a ja mam pana gdzieś zawieźć, więc proszę mi powiedzieć, dokąd!
– Alejaktooocssochozzzi?
– Panie! Mów pan gdzie mam jechać!
– Nerozumemosssochozzzi…
-Wsiadł pan, palancie, do taksówki, ja jestem usługodawcą, a pan cholernym klientem i mam prawo wiedzieć, dokąd mam pana do cholery zawieźć!!
– Ajaaaa jestem kljentemmm i mmmm prawooo wiezzzzieć osssochozzi! -
Idzie niedźwiedź przez las i spotyka królika.
Królik mówi:
– Cześć niedźwiedziu!
– Cześć królik.
– Pozdrawia cię Michał.
– Jaki Michał?
– Ten co ci w nos nawpychał.
Na drugi dzień niedźwiedź idzie prze tą samą drogę i spotyka królika:
– Cześć niedźwiedziu!
– Cześć królik.
– Pozdrawia cię Michał.
– Jaki Michał.
– Ten co ci w nos nawpychał.
Ta sama sytuacja powtarza się jeszcze kilka dni. Niedźwiedź już nie mógł wytrzymać i poszedł z tym problemem do sowy, która była najmądrzejsza.
– Droga sowo, wiesz, że codziennie idę przez las dróżką?
– No wiem.
– I wiesz, że codziennie tam stoi i królik?
– To też wiem..
– No i jak idę to on do mnie mówi ”cześć niedźwiedziu” to ja do niego: ”cześć królik.” On mi mówi, że pozdrawia mnie Michał. A jak się pytam jaki Michał on mi odpowiada, że ten co mi w nos nawpychał.
– No to słuchaj: Jak będziesz iść przez las to mu powiedz, że pozdrawia go Jan, a jak on się zapyta jaki to mu odpowiesz, że ten co miał pięć jaj.
– Dobra.
Na drugi dzień niedźwiedź już krzyczy znad horyzonty.
– Cześć królik.
– Cześć misiu.
– Pozdrawia cię Jan!
– Wiem, mówił mi Michał.
– Jaki Michał? -
Mąż wyjeżdżał w delegację.
Przed wyjazdem mówi żonie:
– Rozumiem, że masz swoje potrzeby. Zbudowałem ci robota. Jeśli tylko będziesz potrzebowała mężczyzny, po prostu zawołaj „Boria!” i on wszystko zrobi.
– Dobra.
Mąż wyjechał. Wieczorem żonie zachciało się i zawołała: „Boria!”
Robot się włączył i zabrał do działania. Po jakimś czasie żona zaczęła się zastanawiać, jak go wyłączyć. Zaczęła wołać o pomoc. Pojawiła się sąsiadka i pyta:
– A co to za cudo?
– To jest Boria.
– Boria!
Robot zareagował prawidłowo i zabrał się za sąsiadkę.
Dwa dni później mąż zauważył, że nie powiedział żonie, jak się wyłącza robota. Dzwoni, nikt nie odbiera. Wsiada w samolot, leci do rodzinnego miasta. Na lotnisku łapie taksówkę, wsiada i mówi do kierowcy:
– Na Iwanowkę, szybko!
– Na Iwanowkę? Tam nie pojadę.
– Dlaczego?!
– Tam Boria! -
Maria, pokojówka, prosi szefową o pożyczkę:
A więc Mario, dlaczego uważasz, że zasługujesz na pożyczkę?
— Proszę pani, są trzy powody, dla których zasługuję na podwyżkę. Po pierwsze, prasuję lepiej niż pani.
– A kto powiedział, że prasujesz lepiej ode mnie?
– Twój mąż, seniora.
– Och…
– Po drugie, gotuję lepiej od pani.
– Bzdura! Kto ci to powiedział?
– Twój mąż, seniora.
– Och…
– A trzeci powód jest taki, że jestem w łóżku lepsza od pani!
– Czy mój mąż tak powiedział?! – pyta oburzona żona.
– Nie, proszę Pani, ogrodnik… -
-
Z więzienia ucieka więzień, który siedział tam przez 15 lat.
Włamywacz wkrada się do domu, przeszukuje go w poszukiwaniu gotówki i broni, ale zamiast tego znajduje młodą parę w łóżku. Nakazuje mężczyźnie wstać i przywiązuje go do krzesła. Następnie podchodzi do kobiety, by przywiązać ją do łóżka, ale w trakcie tego całuje ją w szyję. Potem wstaje i kieruje się do łazienki. Gdy tylko znika, mąż szepcze do żony:
– Słuchaj, ten gość to pewnie uciekinier z więzienia. Spójrz na jego ubranie. Pewnie spędził lata za kratami i nie widział kobiety od wieków. Widziałem, jak cię całował. Jeśli będzie chciał seksu, nie stawiaj oporu, nie protestuj, po prostu go zadowól. Ten facet jest niebezpieczny – jeśli się wścieknie, może nas zabić. Bądź dzielna, skarbie. Kocham cię.
Na to jego żona:
– On mnie nie całował w szyję, tylko szeptał mi do ucha. Powiedział, że woli mężczyzn i że jesteś naprawdę przystojny. Spytał, czy mamy wazelinę w łazience. Bądź silny, kochanie. Ja też cię kocham. -
Płonie rafineria.
Kilka zastępów Państwowej Straży Pożarnej stoi bezradnie, obserwując szalejące płomienie i wybuchy. Nagle na miejsce zjawia się wóz Ochotniczej Straży Pożarnej. Stary, wysłużony Star 266 wpada na teren akcji, roztrzaskując ogrodzenie. Ochotnicy wyskakują z pojazdu i w mgnieniu oka opanowują ogień, gasząc pożar w rekordowym czasie. Wojewoda po przekazaniu gratulacji przechodzi do konkretów:
-Panowie, jestem pod ogromnym wrażeniem waszej skuteczności! Jak mogę się wam odwdzięczyć? Macie jakieś potrzeby w jednostce? Czego wam brakuje?
– Nooo, w pierwszej kolejności to przydałoby się zrobić hamulce w Starze… -
Mówi wnuk do dziadka:
– Kiedyś to mieliście źle. Nie było internetu, komórek, czatu ani gadu-gadu… Jak ty w ogóle babcię poznałeś???
– No jak nie było? Wszystko to było – odpowiada dziadek.
– Ale jak to?
– No przecież, babcia mieszkała w internacie, jak wracała ze szkoły to stałem na czatach, wychodziłem i z babcią gadu-gadu, a gdyby nie komórka to i twojego ojca by nie było. -
Żaba siedzi sobie nad stawem i moczy nogi.
Przychodzi bocian, patrzy i pyta:
– Żabo, żabo, ciepła ta woda?
Żaba nawet nie zwróciła uwagi. Bocian pyta jeszcze raz:
– Żabo, pytam, czy ta woda jest ciepła?!
Żaba w ogóle nie reaguje. W końcu bocian się wkurzył i wrzeszczy:
– Ku*wa, ciepła czy nie?!
Na to żaba odwraca się i mówi:
– Może i ku*wa, ale nie termometr…