– Panie doktorze proszę mi pomóc!
– W zasadzie jest już po godzinach mojej pracy, więc prószę przyjść jutro.
– Ale, panie doktorze ja nie wytrzymam, prószę mi pomóc!
– A co się stało?
– No więc, mrówka weszła mi tam gdzie nie powinna i chodzi, łaskocze mnie szczypie … No po prostu nie do wytrzymania! Prószę mi ją wyciągnąć!
– Wie pani, jest już po pracy, narzędzia nie wysterylizowane, nie bardzo mogę pani pomóc …
– Ależ musi pan coś wymyślić … Błagam!
Doktor po chwili namysłu:
– No jest sposób, ale musi się pani zgodzić, bo jest trochę niekonwencjonalny …
– Zgadzam się na wszystko, byle by ja wyciągnął!
– Pani się rozbierze i położy na leżance. Ja mam tu taki krem, który nałożę sobie na czubek małego, wsunę je, mrówka przyklei się do kremu i ją wyciągnę.
– Dobrze niech pan działa. Lekarz zrobił jak powiedział, nałożył krem, wsunął i w tym momencie mówi:
– Wie pani, ja zmieniłem zdanie. Ja ją po prostu zatłukę!
-
-
Mały rekin pyta ojca:
– Tato, dlaczego zanim zje się człowieka, trzeba zrobić trzy okrążenia?
– Jak chcesz jeść z gó*nem to zrób jedno. -
-
Pani kazała dzieciom przynieść do szkoły swoje domowe zwierzątka.
Małgosia przyniosła kotka, Jadzia pieska, a Jasio przyniósł żabę.
– No i co ta Twoja żaba potrafi, Jasiu? – pyta pani.
Jasio szturchnął żabę, a żaba na to:
– Kła!
Jasio jeszcze raz szturchnął żabę, ale ona znowu:
– Kła!
Wreszcie Jasiu się zdenerwował i uderzył pięścią o stół, a żaba na to:
– Kłanta namera. -
Zobaczył słoń żabę:
– Jakaś ty brzydka, zielona, obślizgła i te wyłupiaste oczy.
– O! Znalazł się, Casanova z ptakiem na czole. -
Rozmowa kwalifikacyjna z kandydatami na stanowisko głównego księgowego w firmie.
Do każdego kandydata podchodzi dyrektor i za każdym razem zadaje to samo pytanie:
– Ile jest dwa razy dwa?
– Cztery…
– Cztery…
– Cztery – padają kolejne odpowiedzi.
Kolejny kandydat wyłamuje się ze standardu i mówi coś innego:
– A ile pan sobie życzy?
– Doskonale. Ma pan tę pracę! -
-
Stary jak doszedłeś do takiej forsy?
– Przez pomyłkę.
– Jak to możliwe?
– Zamiast wypłacić mi pensję, kasjer podsunął mi sumę moich potrąceń! -
Tata opowiada Jasiowi:
– Szła żaba przez ulicę, a że nie uważała, straciła tylne łapki pod kołami samochodu. Doczołgała się do chodnika i myśli sobie:
– Całkiem ładne były te nogi, muszę po nie wrócić.
Ledwie zdążyła wejść z powrotem na jezdnię, jak następny samochód pozbawił ją głowy. Tata pyta:
– Jaki z tego morał Jasiu?
– Nie należy tracić głowy dla ładnych nóg! -
Trzy ślimaki miały butelkę wódki.
No i postanowiły, że ktoś musi iść do sklepu, no bo jak to tak bez zakąski i popitki. Żaden nie chciał iść, więc urządzili głosowanie. Wypadło na jednego, który chcąc nie chcąc poszedł. Czekali na niego rok, dwa, cztery. W pewnym momencie jeden z nich mówi:
– Słuchaj może jednak wypijemy bez niego, co?
Na to z krzaków wychodzi trzeci ślimak i mówi:
– Bo nie pójdę. -
-
-
-
Facet odkrył nowe prezerwatywy:
Olimpijskie. Kupił zestaw i pokazuje go w domu żonie.
– Dlaczego te ko*domy nazywają się Olimpijskie? – pyta się żona.
– Są w trzech kolorach, jak medale: złoty, srebrny i brązowy. – wyjaśnia mąż.
– A jaki dziś założysz? – zalotnie pyta żona.
– Jasne, że złoty. – pręży się facet.
– Tak, myślałam. Założyłbyś srebrny i choć raz doszedłbyś drugi, co? -